Obok kominka znajdowały się drzwi. Moonka postanowiła wyjść z pokoju. Delikatnie nacisnęła klamkę.
***
Dante wrócił do domu nad ranem. Niestety bez Zhalii. Sophie i Lok już nie spali. Gdy ujrzeli Vale, bardzo się zdziwili.
-Zhal jeszcze nie wróciła?-spytała Sophie
-Nie. Chyba ją porwano-powiedział Vale
-Co?! Skąd wiesz?-krzyknął Lok
-Znalazłem szal... Jej szal.Ten czarny. We krwi-ostatnie wyrazy kasztanowłosy wypowiedział z wielkim trudem.
Blondyn usiadł. Widać było że jest zdenerwowany.
-No super. Co teraz?-zapytał
-Nie wiem. Trzeba ją znaleźć.
-Co?! Skąd wiesz?-krzyknął Lok
-Znalazłem szal... Jej szal.Ten czarny. We krwi-ostatnie wyrazy kasztanowłosy wypowiedział z wielkim trudem.
Blondyn usiadł. Widać było że jest zdenerwowany.
-No super. Co teraz?-zapytał
-Nie wiem. Trzeba ją znaleźć.
***
Zhalia weszła do innego pokoju. Tam na sofie siedział jakiś mężczyzna.
-Lepiej Ci?-zapytał.
Zauważył ją.
Był to raczej nieco starszy od Dantego brunet. Chudy, nawet bardzo chudy.
-Kim jesteś?-spytała.
-Nie ważne. Wracaj do siebie. Wybacz, że moi koledzy tak ci potraktowali. To pomyłka.
-Co?
-Wracaj do siebie-powiedział znów.
-Jak chcesz-powiedziała po czym teleportowała się.
***
Dante chodził nerwowo po pokuju. Gdzie ona jest? Nagle usłyszał pukanie do drzwi. Na początku pomyślał że to listonosz. Gdy je otworzył, strasznie się zdziwił. W drzwiach stała Zhalia.
Zaprowadził ją od razu do salonu. Był zdziwiony i jednocześnie szczęśliwy, że Moonka się odnalazła.
-Zhalia, gdzie byłaś?-zapytał Lok
-Porwano mnie-odpowiedziała
-Uciekłaś?-spytała Sophie
-Tak. To znaczy sami mnie wypuścili.
-Kto?Organizacja?-zapytał Dante
-Nie wiem. Chyba nie. Spirala też nie.Nie wiem kto to był.
Lok i Sophie próbowali wyciągnąć od Zhalii więcej informacji, ale Dante dał im sygnał by dali jej spokój. To ważne, by mogła teraz wszystko przemyśleć.
Vale zrobił Zhalii herbatę.
-Masz. Wypij. Dobrze ci zrobi-powiedział
Zhalia przyjęła kubek z gorącym napojem i wypiła powoli.
-My mamy misje. Ty zostań tutaj dobrze?-powiedział znów
-Nie. Mogę pójść z wami. Nic mi nie jest.
-No dobrze-powiedział
Zaprowadził ją od razu do salonu. Był zdziwiony i jednocześnie szczęśliwy, że Moonka się odnalazła.
-Zhalia, gdzie byłaś?-zapytał Lok
-Porwano mnie-odpowiedziała
-Uciekłaś?-spytała Sophie
-Tak. To znaczy sami mnie wypuścili.
-Kto?Organizacja?-zapytał Dante
-Nie wiem. Chyba nie. Spirala też nie.Nie wiem kto to był.
Lok i Sophie próbowali wyciągnąć od Zhalii więcej informacji, ale Dante dał im sygnał by dali jej spokój. To ważne, by mogła teraz wszystko przemyśleć.
Vale zrobił Zhalii herbatę.
-Masz. Wypij. Dobrze ci zrobi-powiedział
Zhalia przyjęła kubek z gorącym napojem i wypiła powoli.
-My mamy misje. Ty zostań tutaj dobrze?-powiedział znów
-Nie. Mogę pójść z wami. Nic mi nie jest.
-No dobrze-powiedział
***
Parę godzin później
- A więc co robimy?-spytał z niecierpliwością w głosie Lok
-Musimy zdobyć informację o kręgu nieśmiertelności, który nazywany jest też kręgiem czterech wartości, jedna z samotnie działających łowczyń ma udzielić nam więcej informacji-powiedziała Sophie
Cała szóstka (jeszcze Den i Harissom) siedziała w samolocie do Hiszpani.
-Gdzie lecimy?-spytał Den
Obaj bracia nie wiedzieli nic o porwaniu Zhalii. Ta siedziała w milczeniu.
-Do Hiszpanii. W Bilbao* mieszka agentka fundacji Huntik która ma nam pomóc w misji.
-Bilbao?
-Tak. To w Hiszpanii.Takie miasto.
Dante zauważył że Zhalia ostatnio jest przygnębiona, dlatego podszedł do niej i zapytał:
-Wszystko dobrze?
-Tak-odpowiedziała ze smutkiem.
-Hej, jesteśmy prawie na miejscu. Teraz lądujemy a potem pieszo-powiedziała Sophie
-Pieszo?Nieeee-krzyczał Lok
Casterwilka westchnęła.
1 godzina później
Cała szóstka kierowała się pod wskazany przez Metza adres.
-To tutaj-powiedział Dante
Znajdowali się obok dość dużego, ładnego domu. Zapukali.
Otworzyła im wysoka, szczupła dziewczyna w czarnych włosach.
-Aa to wy. Metz mnie informował że przyjdziecie. Chodź miało być was 5 a jest 6 ale okey-powiedziała.
-W sumie to jest nas siedem, bo jeszcze Cherit. A ja tylko pomagam. Nie jestem w drużynie-powiedział Dante
Dziewczyna wzruszyła ramionami i wpuściła wszystkich do środka.
****
Wiem że krótkie ale następnym razem będzie dłuższe.
-Gdzie lecimy?-spytał Den
Obaj bracia nie wiedzieli nic o porwaniu Zhalii. Ta siedziała w milczeniu.
-Do Hiszpanii. W Bilbao* mieszka agentka fundacji Huntik która ma nam pomóc w misji.
-Bilbao?
-Tak. To w Hiszpanii.Takie miasto.
Dante zauważył że Zhalia ostatnio jest przygnębiona, dlatego podszedł do niej i zapytał:
-Wszystko dobrze?
-Tak-odpowiedziała ze smutkiem.
-Hej, jesteśmy prawie na miejscu. Teraz lądujemy a potem pieszo-powiedziała Sophie
-Pieszo?Nieeee-krzyczał Lok
Casterwilka westchnęła.
1 godzina później
Cała szóstka kierowała się pod wskazany przez Metza adres.
-To tutaj-powiedział Dante
Znajdowali się obok dość dużego, ładnego domu. Zapukali.
Otworzyła im wysoka, szczupła dziewczyna w czarnych włosach.
-Aa to wy. Metz mnie informował że przyjdziecie. Chodź miało być was 5 a jest 6 ale okey-powiedziała.
-W sumie to jest nas siedem, bo jeszcze Cherit. A ja tylko pomagam. Nie jestem w drużynie-powiedział Dante
Dziewczyna wzruszyła ramionami i wpuściła wszystkich do środka.
****
Wiem że krótkie ale następnym razem będzie dłuższe.