poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział 2: Misja

Zhalia obudziła się w innym miejscu. Leżała na sofie Powoli wstała i rozejrzała się dookoła. Znajdowała się w jakimś pokoju. Ściany były koloru zielonego, ale niezbyt ładnego odcieniu. Na brązowej podłodze stał duży, czerwony dywan. Kanapa, na której leżała również była czerwona. Miękka i wygodna. Z jednej i z drugiej strony stały zbroje rycerzy, a naprzeciw kominek.
Obok kominka znajdowały się drzwi. Moonka postanowiła wyjść z pokoju. Delikatnie nacisnęła klamkę.
*** 

Dante wrócił do domu nad ranem. Niestety bez Zhalii. Sophie i Lok już nie spali. Gdy ujrzeli Vale, bardzo się zdziwili.
-Zhal jeszcze nie wróciła?-spytała Sophie
-Nie. Chyba ją porwano-powiedział Vale
-Co?! Skąd wiesz?-krzyknął Lok
-Znalazłem szal... Jej szal.Ten czarny. We krwi-ostatnie wyrazy kasztanowłosy wypowiedział z wielkim trudem.
Blondyn usiadł. Widać było że jest zdenerwowany.
-No super. Co teraz?-zapytał
-Nie wiem. Trzeba ją znaleźć.
***

Zhalia weszła do innego pokoju. Tam na sofie siedział jakiś mężczyzna.
-Lepiej Ci?-zapytał.
Zauważył ją.
Był to raczej nieco starszy od Dantego brunet. Chudy, nawet bardzo chudy.
-Kim jesteś?-spytała.
-Nie ważne. Wracaj do siebie. Wybacz, że moi koledzy tak ci potraktowali. To pomyłka. 
-Co?
-Wracaj do siebie-powiedział znów.
-Jak chcesz-powiedziała po czym teleportowała się.

***
Dante chodził nerwowo po pokuju. Gdzie ona jest? Nagle usłyszał pukanie do drzwi. Na początku pomyślał że to listonosz. Gdy je otworzył, strasznie się zdziwił. W drzwiach stała Zhalia.
Zaprowadził ją od razu do salonu. Był zdziwiony i jednocześnie szczęśliwy, że Moonka się odnalazła.
-Zhalia, gdzie byłaś?-zapytał Lok
-Porwano mnie-odpowiedziała
-Uciekłaś?-spytała Sophie
-Tak. To znaczy sami mnie wypuścili.
-Kto?Organizacja?-zapytał Dante
-Nie wiem. Chyba nie. Spirala też nie.Nie wiem kto to był.
Lok i Sophie próbowali wyciągnąć od Zhalii więcej informacji, ale Dante dał  im sygnał by dali jej spokój. To ważne, by mogła teraz wszystko przemyśleć.
Vale zrobił Zhalii herbatę.
-Masz. Wypij. Dobrze ci zrobi-powiedział
Zhalia przyjęła kubek z gorącym napojem i wypiła powoli.
-My mamy misje. Ty zostań tutaj dobrze?-powiedział znów
-Nie. Mogę pójść z wami. Nic mi nie jest.
-No dobrze-powiedział
***

Parę godzin później

- A więc co robimy?-spytał z niecierpliwością w głosie Lok
-Musimy zdobyć informację o kręgu nieśmiertelności, który nazywany jest też kręgiem czterech wartości, jedna z samotnie działających łowczyń ma udzielić nam więcej informacji-powiedziała Sophie
Cała szóstka (jeszcze Den i Harissom) siedziała w samolocie do Hiszpani.
-Gdzie lecimy?-spytał Den
Obaj bracia nie wiedzieli nic o porwaniu Zhalii. Ta siedziała w milczeniu.
-Do Hiszpanii. W Bilbao* mieszka agentka fundacji Huntik która ma nam pomóc w misji.
-Bilbao?
-Tak. To w Hiszpanii.Takie miasto.
Dante zauważył że Zhalia ostatnio jest przygnębiona, dlatego podszedł do niej i zapytał:
-Wszystko dobrze?
-Tak-odpowiedziała ze smutkiem.
-Hej, jesteśmy prawie na miejscu. Teraz lądujemy a potem pieszo-powiedziała Sophie
-Pieszo?Nieeee-krzyczał Lok
Casterwilka westchnęła.

1 godzina później

Cała szóstka kierowała się pod wskazany przez Metza adres.
-To tutaj-powiedział Dante
Znajdowali się obok dość dużego, ładnego domu. Zapukali.
Otworzyła im wysoka, szczupła dziewczyna w czarnych włosach.
-Aa to wy. Metz mnie informował że przyjdziecie. Chodź miało być was 5 a jest 6 ale okey-powiedziała.
-W sumie to jest nas siedem, bo jeszcze Cherit. A ja tylko pomagam. Nie jestem w drużynie-powiedział Dante
Dziewczyna wzruszyła ramionami i wpuściła wszystkich do środka.
****
Wiem że krótkie ale następnym razem będzie dłuższe.

wtorek, 15 kwietnia 2014

Nieszczęsne języki obce...

Najpierw chciałam ogłosić że drugi rozdział pojawi się może jutro lu pojutrze.  Druga rzecz to taka, że jestem załamana bo nie potrafię przetłumaczyć tekstów po angielsku nawet tych podstawowych. Wszędzie stykam się z tym językiem i nigdzie nie potrafię go wykorzystać... Podobnie jest z niemieckim (też się uczę). No cóż, trzeba się wsiąść za naukę anglika xd Wcale taki trudny nie jest xd

Czas nawet mam, ale brak weny i chęci. Poprawiłam resztę przedmiotów więc mogę spokojnie wziąć się za pisanie trzeciej części.

niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 1: Porwanie

Wenecja, Włochy
Zhalia szła uliczkami Wenecji. Rozmyślała co się stało w przeciągu najbliższego roku.Dołączyła do drużyny Dantego, potem ich zdradziła, oni jej wybaczyli... To jak wiele dla niej zrobili. A co ona niby zrobiła dla nich? Nic. Zero. Najgorsze było to, że nie wiedziała co im powiedzieć...O tym, co ją dręczy. A może w ogóle nie mówić?
Nagle ujrzała jakieś dziwne stworzenie. W 90 procentach był to pies, ale pozostała część wydawała jej się normalna... Przez chwilę zastanawiała się, czy to nie tytan. Tylko co tu robi?
"Pies" miał wydłużony pysk, czarne, wielkie uszy i dziwną, długą szyję. Czekał chyba na kogoś, po gdzieś w oddali było coś, co go interesowała. Postanowiła zakraść się od niego od tyłu i postraszyć burzą błysku.Jeśli ucieknie-jest to pies, jeśli zaatakuje to tytan. Zwierzęta boją się ognia, a ten czar może kojarzyć im się z ogniem. Podeszła do niego. Odwrócił się. Spojrzała się na niego, a ą na nią. Ich oczy spotkały się, były czarne. Ale było w nich coś nadzwyczajnego. Widziała w nich odwagę, gotowość do walki i wyraźne bardzo zdecydowanie na nią patrzył. Nagle podkulił ogon i oczy i zawrócił.
Moonka postanowiła iść za nim. On jej pozwolił. Wyglądało to tak, jakby ją gdzieś prowadził.
Weszli do lasu. On szedł zdecydowanym krokiem. W pewnym momencie zdarzyło się coś dziwnego. On zatrzymał się i spojrzał na nią. Tym razem jego oczy nie przemawiały odwagą tylko... jakby chciał powiedzieć "uciekaj".
Tylko przed czym?Najpierw mnie tu sprowadza, a teraz karze nagle zawracać?
- O nie. Jesteś tytanem tak?-zapytała
On pokiwał głową.
-To udowodnij-powiedziała.
"Tytan" postanowił dać jej wystarczający dowód, dlatego użył jednej ze swoich zdolności:
wystrzelił czarną poświatę, która uderzyła w drzewo i zrobiła w nim dziurę na wylot.
-Coś jednak potrafisz-powiedziała
Nagle usłyszała jakiś szelest. Obróciła się. Nikogo nie było. Znów usłyszała dziwny odgłos, tym razem gdzieś w oddali.
-Co do licha?-powiedziała
Wytężyła słuch i wzrok.Ktoś ją śledził? Tylko po co? Dlaczego niby miał to robić? To ona jest tu od takich rzeczy.
Dźwięki były coraz głośniejsze. Jakby coś się do niej zbliżało. Przyjęła pozycję w gotowości do walki. Nagle ujrzała jakąś postać.
Był to mężczyzna nieco starszy od Dantego. Może 3-4 lata więcej. Miał ciemne, krótkie włosy oraz dość grube brwi. Jego ciemne oczy przemawiały z nienawiścią. Nie rozpoznała go. Dziwny miał za to ubiór, jak jakiś metalowiec.
-Czego chcesz?-zapytała z nutką złości w głosie
-Nic takiego. Czemu ty taka wredna, co?-zapytał.
-Nie Twoja sprawa. Twój tytan?-zapytała
-Tak mój.
Mężczyzna podszedł do niej, ale ona cofnęła się do tyłu.W tym momencie ktoś chwycił ją od tyłu, złapał za nadgarstki i założył coś na rękę. Stało się to tak szybko, że nie zdążyła nic zrobić. Próbowała się wyrwać. Niestety, na próżno. Ten ktoś był od niej silniejszy. Ktoś trzymał ją od drugiej strony. Drugi mężczyzna podszedł do niej i zasłonił jej oczy. Z jego ręki wybłysła czarna poświata, całkowicie obezwładniając Moonkę. Poczuła się słabo. Osoba która ją trzymała puściła ją. Upadła na kolana. Osłabiona. Wkrótce świat zawirował jej przed oczami. Potem była ciemność.

***
Dom Dantego, Wenecja Włochy
-Cztery części tworzą całość. Każda z nich coś symbolizuje. Pierwsza odwagę, druga męstwo, trzecie lojalność czwarta inteligencja. Wszystkie tworzą jakby koło. W kole zawarte są czary, ale by je aktywować potrzeba zaklęcia.-wygłosiła swoją mowę Sophie
-Ale Zhalia wie o tym najwięcej?-spytał Lok
-Tak. Klaus jej o tym mówił-powiedział Vale
Blondyn zauważy że Dante ma dziwną minę.
-wszystko ok?-spytał
-Nie. Martwię się. Zhal jeszcze nie wróciła. Jest jedenasta w nocy-powiedział.
-Już?! Ja idę spać. Lok ty też powinieneś, jutro mamy ważne egzaminy. Uczyłeś się do nich w ogóle?
Blondyn zrobił zakłopotaną minę. Już znała odpowiedź.
-Dante, nie martw się. Zhalia wróci, może kogoś odwiedziła albo coś-powiedziała Casterwilka
-Tak, wróci-powiedział z niedowierzaniem.
Poszedł w kierunku swojej sypialni.

2 godziny później
Zhalia nadal nie wróciła. Dante martwił się o nią. A jeśli coś się stało? Jeśli ją porwano? Ale leży gdzieś umierająca?Te wszystkie myśli gotowały się w głowie Vale. Tak się bał. Powinna była już wrócić? Czemu on bardziej jej nie pilnuje? Czemu nie może sprawić, by była bezpieczna?
A może uciekła?
O pierwszej w nocy jeszcze nie spał. Sukces. Postanowił wejść po cichutku do jej pokoju. Zakradł się tam na palcach. Wszedł do środka. W środku panował porządek. Jak to zwykle. Zapalił światło. Łóżko było puste. Otworzył szafę. Wszyściuteńko na swoim miejscu. Postanowił po raz setny zadzwonić do niej.Znów nie odebrała. Teraz nie miał wątpliwości. Coś musiało się jej stać.
 Wyszedł z domu. Oczywiście najpierw przebrał się i założył płaszcz. Rozpoczął poszukiwanie jego bliskiej przyjaciółki. Pomyślał gdzie jej szukać. Najczęściej zabitych znaleziono w lesie. Oczywiście nie myślał o tym, że nie żyje.Na pewno żyje, ale coś musiało jej się stać. Wszedł do lasu. Wziął ze sobą latarkę. Szedł tak powoli, nawołując Zhalia. Nagle coś zwróciło jego uwagę. Gdzieś w oddali dostrzegł skrawek czarnego materiału. Podszedł tam. Na gałęzi wisiał czarny szalik, zupełnie jak ten szalik Zhali. Wziął go w ręce. Miał na sobie ślady krwi. Przeraził się. Ten szalik na pewno należał do Moonki.
Ktoś ją porwał. Albo pobił. Jej mogło stać się wszystko! Przecież ona nikogo by nie zabiła. Co by tutaj robił jej szalik. A może ktoś zerwał jej go z szyi? Albo próbował udusić. Obezwładnił i biedna kobieta jest gdzieś teraz przetrzymywana.
Chyba że.. zrobiła coś sobie, Tylko dlaczego? I po co?
Dante przeraził się już na dobre. Zaczął wołać swoją przyjaciółkę. Nic. 
Postanowił jeszcze raz poszukać zaginionej. 
I ta właśnie czynność zajęła mu cała noc.

sobota, 29 marca 2014

Jak widać...

opka zniknęły z bloga. Nie usunęłam ich, są zapisane jako wersja robocza. Postanowiłam napisać serię od nowa, bo jakoś nie klei mi się to w całość. Seria będzie się składać z około 12 odcinków, może więcej, może mniej. Fabuła będzie podobna, ale Henrieta zniknie na jakiś czas.
Wenę mam, gorzej z wolnym czasem -,-
Następne opowiadanie dodam dziś, bo już mam napisane ^^

sobota, 1 marca 2014

Informacja

W najbliższym czasie postaram się skomentować wasze opka na blogach, ale teraz nie za bardzo mam czas. Postanowiłam wrzucić bonus napisany wcześniej, bo teraz zbliżają się sprawdziany i nie za bardzo mam czas.
Taka krótka mała informacyjka, a raczej coś w rodzaju telegramu XD